środa, 30 maja 2012

Śnieżnik


Po piastonaliowym maratonie ktoś wymyślił wycieczkę w góry. Trzeba było wstać o 6 rano i nie wszyscy 
byli z tego powody szczęśliwi...


 Jednak błysk w oku powrócił na widok przestrzeni i nierówności. :)

 Droga z Czarnej Góry na Śnieżnik.



 Śnieżnik
 Międzygórze

Długo oczekiwany widok. Warto było się dla niego natrudzić. :)

wtorek, 15 maja 2012

imieniny nadziei


Dzisiaj wszystko musiało pójść zgodnie z planem. Dzień dobrych wieści. :)

niedziela, 6 maja 2012

majowe bieszczadowanie- last part

Trzeci dzień wędrowania po górach to wyjście na Połoninę Caryńską z Ustrzyk Górnych, a później zejście zielonym szlakiem do Koliby. Niestety zdjęcia nie oddają tego jak pięknie tam było. Kwitnące kaczeńce, jabłonie, strumyk, mostki, budząca się do życia przyroda...










Bieszczady pożegnały nas wspaniałą trasą, zachęcając do kolejnego powrotu. Kolejny raz okazuje się, że mało popularne szlaki są zachwycające i to właśnie je trzeba częściej wybierać. 
See you again Bieszczady!

majowe bieszczadowanie- part 2.

Kolejny dzień to zaplanowany od dawna powrót na Tarnicę. W sierpniu była mgła i widoczność na jakieś 5 metrów dlatego powtórka była obowiązkowa. ;) Szłyśmy z małymi, lżejszymi plecakami, ale zmęczone poprzednim dniem wybrałyśmy 'lightową' wersję trasy. Nie ma się co przemęczać. :)











Dzień zakończył się ciepłym wieczorem i zimnym piwem z sokiem imbirowym. :)

sobota, 5 maja 2012

majowe bieszczadowanie- part 1.


 Podróż Opole-Rzeszów-Lesko-Hoczew-Przełęcz Wyżniańska zajęła nam 15h. :) Całkiem nieźle jak na 500 km i wszystkie możliwe środki transportu. Nocą w pociągu, na szczęście załapałyśmy się na miejsca siedzące. Odcinek 'autobusowy' był chyba najmniej przyjemny, kto podróżował PKSem w upale i korku ten zrozumie. Autostopowa część minęła zaskakująco szybko, na uprzejmych kierowców nie czekałyśmy długo. Dotarłyśmy prosto do celu bez żadnych problemów.  




Bacówka pod Małą Rawką ma swój niepowtarzalny urok. Jedzie się tam raz, a później się wraca. Pierwszy raz miałyśmy okazję spać na 'glebie'. Wieczorem jadalnia zmieniła się w wieloosobową sypialnię. Nocleg był na poziomie, ja zajęłam miejsce na stole, a Klu pod. Atmosfera była bardzo przyjemna, rano nikt nie marudził na przymusową pobudkę o 7 rano, żeby sypialnia mogła znowu zamienić się w jadalnię.
Rano wyruszyłyśmy na Rawki i Krzemieniec (trójstyk PL-SK-UA).









Z gór zeszłyśmy około 18. To był długi dzień z ciężkimi plecakami. Dojechałyśmy szalonym busem do Ustrzyk Górnych i dołączyłyśmy do opolskiej grupy. Nocleg, ciepła woda w łazience i nic więcej nie trzeba. :)